Now you can Subscribe using RSS

Submit your Email

Strona w przebudowie

Trwają prace nad poprawieniem jakości i funkcjonalności tej strony.
Wszystkie artykuły są dostępne. Przepraszamy za niedogodności.

2 stycznia 2016

Szukasz pracy? Podnieś głowę!

Englih&Management Academy

Szukasz pracy? Podnieś głowę!



Tradycyjne rozumienie rynku pracy oswoiło nas z takim oto obrazkiem: dygoczący ze strachu, z opuszczoną głową i zgiętym karkiem, spocony mały człowieczek w drodze na rozmowę kwalifikacyjną, prowadzoną przez nieczułego, prawie że zrobociałego smutnego pana w szarym garniturze. W niepisanej umowie społecznej zgadzamy się na sytuację, w której osoba poszukująca pracy jest traktowana niejako jak petent w urzędzie. Idzie od okienka do okienka i pyta, czy ktoś mógłby go obsłużyć, a gdy zostaje odesłany do innego pokoju, to pokornie daje się prowadzić (lub nawet wodzić za nos).

Popyt i podaż

Na rynku pracy rządzą popyt i podaż. Oczywiście dzieje się to ceteris paribus, czyli z założeniem, że pozostałe aspekty pozostają niezmienne, ale o tym później. Czym w tym kontekście jest popyt? Wcale nie generują go osoby, które nie mają pracy i jej szukają. Wprost przeciwnie! Popyt na rynku pracy reprezentują i kreują pracodawcy, którzy poszukują pracownika. Co w takim razie składa się na podaż? Podażą pracy jest to, co TY oferujesz jako osoba szukająca pracy. Jesteś potencjalnym pracownikiem, który jest gotów sprzedać swoją pracę, przychodzi na rynek i jest otwarty na negocjacje. Tak, to właśnie ty (pozwól, że będę się zwracał bezpośrednio) w swojej ofercie produkt, którym zainteresowani są pracodawcy.

Na ten wyjątkowy „produkt” składają się nie tylko wykształcenie i doświadczenie (standardowe rubryki w każdym CV), ale też gotowość do poświęcenia tych kilkudziesięciu godzin tygodniowo danej firmie, lojalność, punktualność i solidność, otwartość na nowe doświadczenia i chęć pogłębiania swojej wiedzy, dalsze zdobywanie doświadczenia i wiele więcej. Pamiętaj zatem, że to TY masz coś, czego chce (lub nie, ale o tym za chwilę) pracodawca. Nie wspomnę tu już o koszcie alternatywnym twojej pracy, bo przecież zamiast do niej iść, mogłeś robić mnóstwo innych rzeczy, jak na przykład zająć się swoimi dziećmi, nauczyć się nowego języka, czy posiedzieć na działce, lub oczywiście pracować dla konkurencji.

Pracodawcy natomiast, po stronie popytu, bywają wybredni. Oni również przebierają w ofertach i szukają najlepszego „produktu” i osoby, która mogłaby go dostarczyć na najlepszych warunkach. Oczywiście, sytuacja bywa różna, zależnie od tego, czy mamy w danym momencie do czynienia z rynkiem popytu czy podaży. Jednak uważam, że gracze się nie zmieniają i reguły również pozostają bez zmian.

Proponuję, abyś przed wyjściem na rozmowę kwalifikacyjną pomyślała i pomyślał o tym, że idziesz tam jako mniej więcej równie mocny partner w negocjacjach. Ty czegoś chcesz i ta osoba po drugiej stronie stołu też czegoś potrzebuje od ciebie. I to nie byle czego. Potrzebuje (czyli zgłasza popyt) twojej ekspertyzy, doświadczenia, wiedzy ukrytej, która idzie wraz z człowiekiem, a ty to wszystko posiadasz. Negocjuj więc, a nie proś.

Przewaga komparatywna (porównawcza)

Dlatego, jeśli nie masz za wiele do zaoferowania, to niestety stoisz na słabszej pozycji negocjacyjnej. Nie załamuj się jednak, ale staraj się ją zbudować i umocnić swoje portfolio. Wiedz jednak, że to wymaga czasu i wytrwałości. A gdy już zupełnie nie masz co zaoferować? Pamiętaj, że gdy ma się same złe strony, należy skupić się na tej, która jest z nich najmniej zła i nad nią pracować. Jeśli na niczym się nie znam, a jako tako wychodzi mi sprzątanie, to będę najlepszym sprzątającym w firmie i tym będę konkurował. Nie będę szukał pracy, która mi się marzy, ale zupełnie na niej się nie znam, natomiast moim punktem wyjścia będzie to, co jako tako mi wychodzi, i w tym będę się specjalizował.

W Ewangelii był taki jeden, który po stracie pracy mówił sobie. „Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: ‘Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą’. Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę” (Łk 16, 1-3). I co zrobił? To, co mu szło najlepiej, czyli wkupił się w łaski wielu ludzi… trwoniąc majątek swego prezesa.

Z kontraktem w kieszeni

Uwaga. Nie namawiam tu oczywiście do oszustw i marnotrawstwa, ale zachęcam do potraktowania siebie nie jako obiektu, który jest przerzucany z magazynu do magazynu na rynku pracy, ale jako podmiot, który ten rynek kształtuje i ma coś niepowtarzalnego do zaoferowania. I zawsze, ale to zawsze bądź otwarty na negocjacje, a nie tylko szukaj łaski pana. Może wspólnie wypracujecie jakiś punkt równowagi, w którym i ty i pracodawca dojdziecie do konsensusu i zakończycie negocjacje z uśmiechem na ustach i kontraktem w kieszeni.

Englih&Management Academy / Author & Editor

Has laoreet percipitur ad. Vide interesset in mei, no his legimus verterem. Et nostrum imperdiet appellantur usu, mnesarchum referrentur id vim.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dziękujemy. Komentarz zostanie opublikowany po sprawdzeniu go przez moderatora.

Coprights @ 2016, Blogger Templates Designed By Templateism | Distributed By Gooyaabi Templates